15 lipca 2012

Miami Tour

Pamietam, ze kiedy bylam mala dziewczynka lubilam powtarzac, ze kiedys bede mieszkala w Miami. Dlaczego? W sumie, to nawet nie pamietam dlaczego. Moze ubzduralam to sobie, bo naogladalam sie za duzo "brazylijskich tasiemcow":D ale ma to swoj plus, kiedy ktos mowi po hiszpansku, to wiem o co chodzi. Oczywiscie, o ile nie jest to zbyt skomplikowane:D
Dlatego tez myslalam, ze Miami mi sie spodoba i nie bede chciala stamtad wyjezdzac. Iiiiii..  i sie pomylilam, bo Miami, krotko mowiac mnie nie zachwycilo. Dlaczego? Jakos tam pusto i pomimo, ze sa tam palmy, troche szarawo - moze dlatego, ze prawie codziennie pada przez jakas godzine. Na pewno nie chcialabym tam mieszkac.
Razem z kolezanka wykupilysmy sobie wycieczke do Everglades, a jako, ze do Miami tour trzeba bylo doplacic jakies $10, postanowilysmy, ze zaplacimy i pojedziemy. I tutaj zaczela sie telenowela, bo Miami tour prowadzil ok. 70 letni dziadek, ktorego okreslilysmy mianem za playboy'a:D Tragedia, w dodatku mowiaca po hiszpansku. Jego angielski byl, jakby to ujac "trudny do zrozumienia". Ze wszystkiego o czym opowiadal, zapamietalam, ze Al Capone spal wszedzie haha no ale cos udalo sie zobaczyc. Bylysmy w Coconut Grove, Coral Gables, Little Havana, no i oczywiscie w centrum Miami, do ktorego pozniej udalysmy sie same.

Coconut Grove
Coral Gables
Venetian Pool


 

The Biltmore Hotel - tak, Al Capone tez tutaj spal:D

Little Havana

Cigar Factory


Maximo Gomez Park & Domino Club


Aleja Gwiazd
To be continued:)


Brak komentarzy: