19 czerwca 2012

No te preocupes - czyli Welcome in Miami Beach!

Taaaaaakk! Bylam na pierwszych wakacjach bez swojej host rodziny i bylo BOSKO:D pomijajac fakt, ze tam gdzie ja, tam i katastrofa, no prawie katastrofa:D Otoz z samego rana w niedziele wybralysmy sie na lotnisko w Newark i stamtad prosto do Miami. Cala podroz trwala prawie 3 godziny, a po wyladowaniu w Miami przywitala nas ulewa:D uprzejmy pan, ktory usiadl na moim miejscu poinformowal nas, ze w Miami pada codziennie, ale juz w Miami Beach nigdy! Taaa jasne. Tam tez pada, moze nie codziennie, ale pare razy w ciagu tygodnia padalo przez jakas godzine. Nastepnie musialysmy jakos dojechac do hotelu i oczywiscie nie mialysmy zamiaru placic $40 za taksowke, wiec znalazlysmy odpowiedni autobus i bzzziuuumm do Miami Beach. Dojechalysmy, znalazlysmy hotel, weszlysmy tam i... chcialysmy sie zameldowac, ale mowiaca lamana anielszczyzna pani recepcjonistka poinformowala nas, ze hotel bedzie zamkniety od poniedzialku do srody.
I&I: Jak to zamkniety?????
Pani recepcjonistka(PR): No zamykamy.
I&I: yyyy przeciez mamy oplacony pobyt w tym hotelu od dzisiaj do niedzieli.
PR: Pojdziecie do innego hotelu (tutaj pani pokazala nam strone internetowa tego hotelu i podala nam adres).
I&I: A co mamy zrobic w srode? Wrocic tutaj?
PR: Nieeeeee wiiieeeemmm (chyba zaskoczylysmy pania tym pytaniem, bo mine miala nieciekawa:D)

Ogolnie juz na wstepie mialysmy dosyc! Ale no te preocupes:D Dotarlysmy do drugiego hotelu, ktory ogolnie okazal sie lepszy od tego pierwszego, takze luzik haha poinformowalysmy pana recepcjoniste, po czym on powiedzial, ze nie ma nas w swoim systemie.

I&I: Chyba Pan Zartuje!
Pan R.: Nie widze takiego nazwiska, zaraz zadzwonie do tamtego hotelu i sie zapytam
.po
.trzech
.minutach intensywnej rozmowy w jezyku hiszpanskim:D
Pan R.: Tamta Pani o niczym nie wie.
I&I: Jak to nie wie?!! Bylysmy tam 5 minut temu i o niczym nie wie?!
Pan R.: To ja zadzwonie jeszcze raz
.
.
.
Pan R.: No faktycznie, zaraz dostane wszystkie dokumenty faksem.

I tak oto, po jakims czasie wykonczone wyladowalysmy w swoim pokoju.

To be continued:D

2 komentarze:

Aguta pisze...

Kurde już myślałam, że dasz więcej zdjęć, albo opowieści a tu co?:< taki wstęp mocno zachęcający do czytania!
no to czekam na więcej:)

Iwona pisze...

Ciesze sie, ze wstep zacheca do czytania. Nastepna czesc juz wkrotce,tylko musze ja napisac:D